Do Chaty Kaka trafiliśmy przypadkiem, musieliśmy się tam zatrzymać ponieważ dopadła nas burza. Przywitała nas przemiła gospodyni, bardzo serdeczna kobieta. Stwierdziłem z żoną, że skoro już tu jesteśmy to może coś zjemy. Spodziewaliśmy się tego co zawsze, czyli frytek, schabowego i tym podobnych potraw do znudzenia serwowanych w miejscach, które aż wołają o dania regionalne. Pierogi, które zamówiliśmy były bardzo duże, świetnie dosmaczone i w rozsądnej cenie, zaskoczyły nas te z kaszą gryczaną (mój osobisty faworyt), poprzez dodanie do ciasta odrobiny soku z buraków zmieniły kolor na czerwony. W ofercie są też ruskie, które bardzo przypadły do gustu żonie, stwierdziła, że farsz rozpływa się w ustach, a ciasto z dodatkiem szpinaku jest bardzo delikatne. Coś dla siebie znajdą też mięsożercy, nikt nie powinien czuć się pokrzywdzony ;)To bardzo gościnne miejsce, każdy może liczyć na miłą rozmowę, goście są traktowani w sposób szczególny, a w powietrzu czuć staropolski klimat. Właścicielka jest bardzo ciekawą osobą, należy do koła gospodyń wiejskich, występuje w zespole ludowym, ma duży wkład w rozwój kultury tego regionu, z chęcią opowiada gościom o świętokrzyskich legendach. Dla takiego miejsca i cudownych widoków warto nie kończyć czerwonego szlaku tylko na zdobyciu Łysicy. My z całą pewnością jeszcze zawitamy do Kakonina. :)