Słusznie uznana za najlepszą restauracje na Kefalonii przez Tripadvisor!!! I to od 2016 roku.Prawdziwa Grecka Knajpa z fenomenalnym jedzeniem, w super wnętrzu, klimatem, obsługą, obowiązkowym, pożegnalnym kieliszeczkiem ouzo "ja mas". BTW - Nigdy nie wiem, który z właścicieli mnie obsługuje

Miła obsługa i duże porcje. To raczej koniec zalet tego miejsca. Jedzenie bez szału, dosyć tłuste sosy. Plus za frytki własnej roboty. Brudna podłoga, dużo much. Goście palą papierosy, a stoliki sa dosyć ciasno ustawione, więc trzeba się z tym liczyć. Nie było to na pewno miejsce, do którego bym chciała wrócić. Może zbyt wiele oczekiwałam?? Może to było jedzenie takie, którego oczekują miejscowi. Dla mnie bez zachwytu. Przez 2 tygodnie pobytu byłam w lepszych miejscach. Zapamiętam raczej uśmiech Kelnerki, bo była bardzo miła . Ogólna ocena 3+.

Świetny klimat w środku, czułem się jakbym przyjechał do babci na obiad a że moja babcia świetnie gotuje to i wymagania były wysokie. Na początek zamówiliśmy sałatkę z 14 składników po karawce win lokalnych, czerwonego i bialego, co jak się okazało po kilku łykach było świetnym rozpoczęciem kolacji :D, salatka była świetna a dania główne poprostu jak deser także co tu dużo pisać jedzcie pijcie bawcie się i cieszcie z pobytu na Kefalonii bo w takich miejscach urok jest szczególny !!! Gorrraco polecamy !!! Dania na foteczkach to lokalne meat pie z wieprzowiną oraz "drunken chicken" całość zagryzlismy mini greckimi pączkami, ale w sezonie mają ciekawsze desery ale i o stolik trudniej :).

Zdecydowany numer 1 na Kefalonii. Restauracja z zewnątrz bardzo niepozorna, jednak dania wychodzące z kuchni to arcydzieło, które wybija się ponad wszystko czego próbowaliśmy na wyspie. Bardzo intensywne prawdziwe smaki podane w bardzo estetyczny sposób. Do tego miła obsługa i niewygórowane ceny. Za obiad dla 4 osób (4 przystawki i 4 główne dania zapłaciliśmy 44€). Pozycje obowiązkowa dla każdego odwiedzającego Kefalonię!

Restauracja sprawiała początkowo dobre wrażenie. Przyjazny wystrój, obsługiwał nas nie mówiący po angielsku starszy Grek (jak się potem okazało - ojciec bliźniakow). Dostaliśmy pyszne pieczone frytki i saganaki,. Kiedy jednak okazało się, że nie ma sałatki, którą zamówiliśmy, zaproponowano nam inne warzywa. Precyzyjnie mówiąc to była miska oliwy z nędznie pływającym w niej bakłażanem. Kiedy obsługa zauważyła, że tego nie zjem i zapytano mnie, co jest nie tak, a ja wyjaśniłam, po chwili dotarły do mnie krzyki z kuchni "too much oil of olive", a na stół podano kolejne wegetariańskie, również niejadalne według mnie danie. Tym razem był to przerośniety szpinak, podany w całości, w mniejszej, ale nadal sporej ilości oliwy. Na koniec okazało się, że za te wszystkie niezamawiane przez nas potrawy, łącznie z sałatką, mamy zapłacić prawie 40 euro.