To była nasza pierwsza wyjazdowa wigilia i święta z rodzicami postanowiliśmy spędzić w hotelu. Miejsce jest położone nad Motławą w grubych murach starego spichlerza. Na pierwszy rzut oka hotel robi dobre wrażenie. Dopiero po chwili zaczyna się zauważać kurz, odchodząca tapetę, brudne tapicerki na wszystkich meblach, kabina prysznicowa dosłownie spadła na kafelki podczas otwierania. Jednak ten stary, zdezelowany hotel ma doskonałą lokalizację z pięknym widokiem zza małych okienek. Pokoje są na tyle ciemne, że prawie nie widać tych różnych mankamentów :).
Jeśli chodzi o menu to widać duży zwrot w kierunku ciężkiej kuchni staropolskiej. Niektóre dania w karcie to niestety jakiś senny koszmar szefa kuchni. Pozycja o nazwie „Marchew” to nieudana próba zapatrzenia się w najlepszych szefów kuchni. W potrawie pojawia się surowy chleb tostowy przypominający rafę koralową. Nie tędy droga...
Kolacja wigilijna była bardzo, bardzo udana. Barszcz z jagodami, wspaniale przyrządzony karp, wszystko przepyszne i na bogato.
Śniadania to chyba jedne z najlepszych hotelowych bufetów. Ogromny wybór - dań ciepłych, zimnych i na słodko. Świetne pieczywo, świeżo upieczony chleb.
Podsumowując tylko menu a’la carte dosyć ciężkie, ale ogólnie brawa dla kucharza. Szczególnie za miłe niespodzianki - cukierki z tataraka i wędzoną sól.Więcej
- Bezpłatna sieć Wi-Fi
- Restauracja