Zatrzymaliśmy się na lunch. Zjedliśmy, wypiliśmy, zostaliśmy poczęstowani limonczello a potem dłuższą chwilę porozmawialiśmy z właścicielką. Okazało, się, że Pani jest węgierką (ale już znaturalizowana na włoszkę). Rozmawialiśmy trochę po włosku, trochę po rosyjsku, trochę po angielsku, udzieliliśmy też kilku "konsultacji językowych" bo Pani obecnie...uczy się intensywnie polskiego. Tak, że rodacy nie zdziwcie się jak tam zawitacie i zostanie przywitani "czym mogę państwu służyć".Więcej
0
2
0
0
0